"And I'm holding on for dear life,
Won't look down won't open my eyes
Keep my glass full until morning light"
Cody ♥
Won't look down won't open my eyes
Keep my glass full until morning light"
Cody ♥
- Kurwa! - krzyknąłem, gdy zobaczyłem deszcz za oknem.
- Czego się drzesz? - zapytał mój brat wchodzący do pokoju, ale chyba zorientował się, o co chodzi i zerknął w stronę szyby.
- I tak idę grać w nogę.
On tylko westchnął, pokręcił głową i wyszedł. Wygrzebałem się z pod kołdry i poszedłem do łazienki. Po wykonaniu porannych czynności wyszedłem na dwór z piłkom. Nie obchodził mnie deszcz. Dostałem sms'a i gapiąc się w ekran szedłem do przodu. Po chwili poczułem jak ktoś na mnie wpada.
- Jak chodzisz!? - krzyknąłem, ale gdy zobaczyłem tą dziewczynę... zamarłem - Sorki - wybełkotałem i podałem jej rękę.
- Idiota - odparła, podniosła się i odeszła.
Jaka ona piękna... Nie! Cody Johnsonie nawet tak nie myśl. Miłość nie istnieje...
Odechciało mi się grać i wróciłem do domu. Odłożyłem piłkę na podłogę i poszedłem do kuchni. Zacząłem robić sobie kanapkę, gdy do pomieszczenia wszedł Luke rozmawiający przez telefon.
- Ok. To do zobaczenia - tylko tyle zdołałem usłyszeć.
- Już wróciłeś? Idziemy za godzinę do kawiarni.
- Po co?
- Przyjechała moja koleżanka ze studiów. Wypadało by się z nią zobaczyć po dwóch latach, nie?
- Ta.. Ale nadal nie rozumiem po co ja mam tam iść?
- Przyjdzie z przyjaciółką. Będziesz miał towarzystwo.
- Mam już dosyć kobiet.
- Jak ty możesz być moim bratem? Idź się ubierać - wyszczerzył się, a ja pokazałem mu środkowy palec i zabrałem ze sobą moją kanapkę. Zjadłem ją w drodze do mojego pokoju. Ubrałem bardziej przyzwoite ciuchy, niż moje dresy i poprawiłem włosy. Oczywiście popsikałem się moimi ulubionymi perfumami. Gotowy zszedłem na dół i uwaliłem się na kanapie. Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać Milionerów. Nuda zawsze ogarniała cały ten dom. Po kilku minutach dołączył do mnie Luke i zabrał mi pilot.
- Czego? - zapytałem oburzony.
- Idziemy - przewróciłem oczami i opuściłem dom razem z moim bratem.
Założyłem kaptur na swoją głowę i podążałem za Lukiem. Rzeczywiście pogoda dzisiaj nie dopisywała. Może nie padało już tak mocno jak wcześniej, ale nad miastem cały czas wisiała masa ciemnych chmur. Co jakiś czas niebo rozświetlało się od błyskających piorunów. No nie. Jeszcze burzy brakowało.
Po kilku minutach doszliśmy na wyznaczone miejsce. W kawiarence było ciepło i przytulnie. Było czuć bardzo aromatyczny zapach kawy i ciasteczek. Swój wzrok skierowałem na dziewczynę, która machała do mojego brata. Jak się domyślam jest to jego koleżanka. Gdy podeszliśmy do stolika, przy którym siedziała, zobaczyłem obok niej dziewczynę, na którą dzisiaj rano wpadłem. Trochę się speszyłem i przeniosłem wzrok na czubki moich butów.
---
Good afternoon :)
0 komciów pod tamtym rozdziałem :c
Ja wiem, że są króciutkie, ale to przez brak czasu.
+INFO
Jutro wyjeżdżam na dwa tygodnie, więc nie będę mogła pisać :<
Jak od razu przyjadę postaram się napisać rozdział 4.
To...
do zobaczenia.
Adios!
~Aleks :**
- Czego się drzesz? - zapytał mój brat wchodzący do pokoju, ale chyba zorientował się, o co chodzi i zerknął w stronę szyby.
- I tak idę grać w nogę.
On tylko westchnął, pokręcił głową i wyszedł. Wygrzebałem się z pod kołdry i poszedłem do łazienki. Po wykonaniu porannych czynności wyszedłem na dwór z piłkom. Nie obchodził mnie deszcz. Dostałem sms'a i gapiąc się w ekran szedłem do przodu. Po chwili poczułem jak ktoś na mnie wpada.
- Jak chodzisz!? - krzyknąłem, ale gdy zobaczyłem tą dziewczynę... zamarłem - Sorki - wybełkotałem i podałem jej rękę.
- Idiota - odparła, podniosła się i odeszła.
Jaka ona piękna... Nie! Cody Johnsonie nawet tak nie myśl. Miłość nie istnieje...
Odechciało mi się grać i wróciłem do domu. Odłożyłem piłkę na podłogę i poszedłem do kuchni. Zacząłem robić sobie kanapkę, gdy do pomieszczenia wszedł Luke rozmawiający przez telefon.
- Ok. To do zobaczenia - tylko tyle zdołałem usłyszeć.
- Już wróciłeś? Idziemy za godzinę do kawiarni.
- Po co?
- Przyjechała moja koleżanka ze studiów. Wypadało by się z nią zobaczyć po dwóch latach, nie?
- Ta.. Ale nadal nie rozumiem po co ja mam tam iść?
- Przyjdzie z przyjaciółką. Będziesz miał towarzystwo.
- Mam już dosyć kobiet.
- Jak ty możesz być moim bratem? Idź się ubierać - wyszczerzył się, a ja pokazałem mu środkowy palec i zabrałem ze sobą moją kanapkę. Zjadłem ją w drodze do mojego pokoju. Ubrałem bardziej przyzwoite ciuchy, niż moje dresy i poprawiłem włosy. Oczywiście popsikałem się moimi ulubionymi perfumami. Gotowy zszedłem na dół i uwaliłem się na kanapie. Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać Milionerów. Nuda zawsze ogarniała cały ten dom. Po kilku minutach dołączył do mnie Luke i zabrał mi pilot.
- Czego? - zapytałem oburzony.
- Idziemy - przewróciłem oczami i opuściłem dom razem z moim bratem.
Założyłem kaptur na swoją głowę i podążałem za Lukiem. Rzeczywiście pogoda dzisiaj nie dopisywała. Może nie padało już tak mocno jak wcześniej, ale nad miastem cały czas wisiała masa ciemnych chmur. Co jakiś czas niebo rozświetlało się od błyskających piorunów. No nie. Jeszcze burzy brakowało.
Po kilku minutach doszliśmy na wyznaczone miejsce. W kawiarence było ciepło i przytulnie. Było czuć bardzo aromatyczny zapach kawy i ciasteczek. Swój wzrok skierowałem na dziewczynę, która machała do mojego brata. Jak się domyślam jest to jego koleżanka. Gdy podeszliśmy do stolika, przy którym siedziała, zobaczyłem obok niej dziewczynę, na którą dzisiaj rano wpadłem. Trochę się speszyłem i przeniosłem wzrok na czubki moich butów.
---
Good afternoon :)
0 komciów pod tamtym rozdziałem :c
Ja wiem, że są króciutkie, ale to przez brak czasu.
+INFO
Jutro wyjeżdżam na dwa tygodnie, więc nie będę mogła pisać :<
Jak od razu przyjadę postaram się napisać rozdział 4.
To...
do zobaczenia.
Adios!
~Aleks :**